Miejsce, do którego pojechaliśmy to Dzika Baza w Wojciechowicach – z nazwy i z wyglądu.
Początkowo wydaje się, że rośliny są tu przypadkiem, takie sobie – ot – samosiejki.
A to pokrzywa, a to brzozy, trawy wysokie i niskie…. A to jednak nieprzypadkowa przypadkowość!
Zagajnik brzózek, pokrzywy pod płotem, naniesione i porośnięte już trawą wzniesienie. Tuż za nim drzewa, a do nich przywiązane liny. Piasek. Dużo piasku. Taczki. Kuchnia. Hamaki.
Można tu wszystko. Wspinać się na wzniesienie trzymając się liny. Przewozić taczką piasek. Ugotować zupę z piasku, z liści, usmażyć błotne klopsiki. Pochodzić po pieńkach. Biegać.
…a potem misja. Lud Saljóm (nazwa wybranej animacji).
Droga do lasu. Wykopaliska, a w tam w „skamielinach” dinozaury! Dotykanie mchu, liści, trawy…
Zabawy w liściach. Poszukiwanie kija. Oplatanie go wełną.
Malowanie skamielin.
Na koniec dzieci oznajmiły, że chcą tu zostać jeszcze 1 dzień.
Nauczyliśmy się, że w dzikiej bazie dzień dobry to dzik dobry, a do widzenia- do zdziczenia.
Taka jest misja tego miejsca- stańmy się dzikami w dzikiej przyrodzie. Takiej nieokiełznanej. Żyjmy w zgodzie z przyrodą. Szanujmy ją.
Niesamowita a zarazem prosta zabawa- piaskiem, kijem, liściem, wiatrem. Cudownie kierowana i prowadzona przez p. Karolinę.